46. Becca

4.2K 739 99
                                    

#uncovermeLS

Budzę się w środku nocy, gdy coś z impetem ląduje na mojej twarzy.

Zaplątana w kołdrę, próbuję odskoczyć, ale nie jestem w stanie, wystawiona na atak nieznanego przeciwnika. Dopiero po chwili bezładnej kotłowaniny przypominam sobie, że przecież leżę w jednym – nieco za wąskim – łóżku z Haze'em, w domu Irene, i próbuję grzecznie spać, zamiast pieprzyć jej syna do upadłego.

Nie było łatwo podjąć tę decyzję.

Siadam w końcu i zerkam na leżącego obok mnie Haze'a. Nadal śpi, ale bardzo niespokojnie. To jego ręka na mojej twarzy musiała mnie wybudzić i tak przestraszyć. Marszczy czoło, ma niespokojną minę i wygląda, jakby śniło mu się coś złego.

Uśmiecham się z rozczuleniem, ale potem robi mi się go żal, więc kładę się obok, przytulam do niego i lekko całuję w policzek. Kiedy to nie daje pożądanego efektu, wzmacniam uścisk i lekko nim potrząsam.

– Haze, obudź się – mówię cicho. – Haze... to tylko zły sen.

W końcu Haze otwiera oczy i przez chwilę gapi się na mnie półprzytomnie, jakby też nie wiedział, gdzie jest i dlaczego na tym łóżku mamy tak ciasno. Potem się przeciąga i obejmuje mnie ramieniem, aż ląduję jeszcze bliżej niego, cała wtulona w jego twarde, gorące ciało. Splatam swoje nogi z jego i przerzucam mu ramię przez osłoniętą koszulką klatkę piersiową.

– Przepraszam – mówi zachrypniętym głosem. – Obudziłem cię?

Chyba nie walnął mnie na tyle mocno, żebym miała siniaka, więc bagatelizuję to wzruszeniem ramion.

– Nic się nie stało – zapewniam, po czym uśmiecham się złośliwie. – Miałeś zły sen? Mój biedny, wrażliwy Haze. Muszę ci to jakoś wynagrodzić.

Chcę go pocałować, ale Haze mnie powstrzymuje. Widzę w jego oczach jakiś dystans, który sprawia, że rozbawienie od razu ze mnie ucieka, jakby ktoś oblał mnie kubłem zimnej wody. Ja się z niego śmieję, podczas gdy on...

On chyba cierpi.

– Wszystko w porządku? – pytam, kiedy się nie odzywa.

Haze wzdycha i chowa twarz w moich włosach. Pozwalam mu na to, bo przytula mnie przy tym tak mocno, jakby nie zamierzał nigdy puścić, a mnie zaskakująco podoba się ta wizja.

– Jest okej – zapewnia stłumionym głosem. – Po prostu... śniła mi się tamta impreza.

Sztywnieję. Może i nadal nie uprawialiśmy seksu pochwowego, ale sporo już z Haze'em zrobiliśmy i jak dotąd nie mieliśmy żadnych problemów. Spodziewałam się, że prędzej czy później na nie natrafimy, ale najważniejsze dla mnie jest to, żeby Haze nie obawiał się mojego dotyku. Reaguje na mnie naprawdę cudownie i prawie zapomniałam, że z nim nadal nie wszystko jest w porządku.

Łagodnie gładzę go po plecach.

– Chcesz o tym pogadać?

– Właściwie nie ma o czym. – Wzdycha w moje włosy. – Nie śniło mi się nic konkretnego. Po prostu... byłem na tej imprezie i kompletnie straciłem kontrolę nad sytuacją. Nie potrafiłem nic zrobić, powiedzieć, przeciwko niczemu zaprotestować. Każdy mógł ze mną robić, co chciał.

– Powinieneś opowiedzieć o tym terapeutce, gdy znowu będziesz się z nią widział – proponuję łagodnie, nie przestając go dotykać.

Haze kiwa głową.

– Tak zrobię. Ale... nie musisz się nade mną litować, żmijko. Nic mi nie jest.

Marszczę brwi i odsuwam nieco głowę, by spojrzeć mu w oczy. Wygląda na wytrąconego z równowagi.

Uncover Me | TAY #3 | ZAKOŃCZONE | ZNIKA 03.06Where stories live. Discover now